Strona ambasady rosyjskiej dość klarownie informowała o procesie wydawania wizy w krakowskim konsulacie. Na miejscu okazało się, że wizę trzeba wyrobić gdzie indziej, w agencji pośredniczącej (za dodatkową opłatą ok. 100 zł), a jeśli się człowiek upiera, to można zrobić na miejscu, ale wcześniej trzeba wypełnić dodatkowe kwestionariusze na stronie, otrzymać numer i czekać na zaproszenie. Wyjaśniwszy konsulowi, że dodatkowe kwestionariusze nie działają pozwolono mi ominąć te procedury. Składanie dokumentów oraz odbieranie wizy przebiegło w bardzo luźniej atmosferze. Pracownik konsulatu wymienił kilka żartów z kolegami oraz kilka esemesów. Ostatni musiał być bardzo wciągający, bo już miałem otrzymać paszport, ale pracownik sięgnął po telefon i tak się wczuł, że chyba o mnie zapomniał. Gdy przypomniałem o swoim istnieniu, podał mi paszport. W sumie cztery wizyty w konsulacie i wiza gotowa.