Zanzibar

Moja książka Ocalić Kadam
o wyznaczaniu szlaków w Ugandzie i terapii psychodelicznej już w przedsprzedaży!


Pieprz i wanilia na Zanzibarze

Wiesz, myślę, że mam dalej do domu niż Ty – powiedział Maja (czyt. Madzia), którego poznałem na Zanzibarze. Urodził się na równinie Serengeti niedaleko granicy parku narodowego. Żeby zobaczyć zwierzęta włączali w nocy reflektory auta i te same podchodziły zaciekawione. Spektakl. Teraz jego rodzina mieszka w Mwanzy nad Jeziorem Wiktorii. Żeby tam się dostać, Maja podróżuje aż trzy doby. Najpierw prom do Dar er Salam, a później dwudniowa podróż autobusem, który dwukrotnie zatrzymuje się na noc. Ale mało kto w nim śpi ze względu na komary. Pasażerowie udają się do hosteli, aby rano kontynuować podróż. Zanzibar pełen jest ciekawych historii ludzi, którzy przyjechali tu za pracą z całego kraju, a nawet sąsiednich państw. Można je usłyszeć niemal każdej nocy przy ognisku na plaży.

Przepiękne i częściowo dzikie plaże Zanzibaru obsypanego delikatnym, niemal białym piaskiem oraz świetne warunki na kitesurfing sprawiły, że wyspa ta stała się kolejnym hitem turystycznym. Tymczasem życie toczy się tu leniwie niespecjalnie chcąc nadążyć za oczekiwaniami przyjezdnych. Braki w dostawie wody czy prądu (stąd popularne generatory) są równie powszechne co przerywany dostęp do Internetu, który zresztą na wyspie dostępny jest raptem od paru lat.
 

Niebanalne noclegi

Miejscowość Paje oferuje jedną z najpiękniejszych plaż w Afryce, a równocześnie świetnie miejsce na kitesurfing.

Spośród wielu miejsc wybrałem te (noc od 22 USD za osobę), w których sam się zatrzymałem lub chciałbym się zatrzymać. Jeśli zdecydujecie się tam nocować, dajcie mi znać przed dokonaniem rezerwacji – otrzymacie zwrot części kosztów (dotyczy też nauki kitesurfingu)! Oto one:

Your Zanzibar Place (FB) – jedno z najbardziej klimatycznych, a równocześnie niedrogich miejsc: huśtawki, hamaki, ognisko, weranda, ogród, ładnie zaaranżowany bar i niezła muzyka, do tego dość tanie drinki i smaczna kuchnia. Do plaży 3 minuty. Na dodatek właściciel pochodzący z Serbii nie wciska klientom do napojów żadnych słomek, co ma znaczenie, bo gospodarka komunalna na wyspie nie ma się najlepiej. Inne restauracje tylko pozornie dbają o zdrowie klientów i środowisko, pakując do szklanek nie wiadomo czym barwione i klejone rurki z papieru, a nawet (wbrew prawu) – plastikowe.

Odbierz zniżkę na wymianę walut w Walutomacie!

Cristal Resort (FB) – domki z widokiem na ocean. Duża przestrzeń, ładny ogród, basen, restauracja ze smakiem. Raz w tygodniu ciekawy występ Masajów (oraz przebierańców masajskich). Mają też świetną gitarę akustyczną, z której nieraz robiłem pożytek : )

Tanie loty

Czartery TUI z Warszawy, połączenia Itaki bądź Condora. Tanie bilety można znaleźć też z Brukseli. Informacje o nich wrzucam czasem na tej grupie podróżniczej.

Hakuna Majiwe (FB) – z każdym kolejnym krokiem od ww. Cristalu podążając w kierunku południowym doświadczamy coraz spokojniejszej plaży, docierając w końcu do zupełnie sielankowego miejsca Hakuna Majiwe. To jedno z moich ulubionych miejsc na afrykańskim wybrzeżu. Bo cicho, rajsko, pocztówkowo. Pięknie zaaranżowany i zadbany ogród z niemal pustą plażę w tle zachwyca podczas spaceru jak i bujania się w łóżku wiszącym na werandzie domku. Przy odpływie można skorzystać z otulonego zielenią basenu.

Oprócz Hakuny ucieczkę od turystów zapewnia również rybacka wioska Kizimkazi położona na południowym zachodzie wyspy. Morze upstrzone łodziami będzie dla jednych urzekające, dla innych wyłącznie opcją na jeden dzień. Więc jeśli nie na pobyt, to chociaż na soczek w hamaku warto wpaść do:

Mama Root (FB) - a gdy odpływ warto przejść się obok po plaży i zobaczyć z bliska piękną formację skalną. Albo popłynąć! Mama oferuje też noclegi oraz zajęcia z jogi. Rafa koralowa dostępna bezpośrednio z brzegu. Kilka tygodni po mojej wizycie okazało się, że miejsce prowadzi Polka.

Muzyka i taniec

W Paje znajdziesz nie tylko najpiękniejsze plaże, ale też codzienną dawkę wielogodzinnej muzyki począwszy od lokalnego klimatu knajpy Garage oferującej reggae poprzez hałaśliwą i niezrozumiałą dla mnie łupankę w Teddy’s, a skończywszy na starannie miksowanym house/elektro w B4. Miłośników muzyki na żywo z pewnością zainteresują sobotnie koncerty w Mahali, zwłaszcza w drugiej części, gdy występuje grupa Wakushi.

Safari w Tanzanii

Niedaleko Zanzibaru mieści się Park Narodowy Mikumi oferujący jedną z najniższych cen wstępu. Z kolei najwięcej zwierząt zobaczymy w parkach Serengeti i Ngorngoro. Na stronie Tour Radar można porównać ceny safari. Zapraszam też do krótkiego poradnika pt. Jak wybrać firmę na safari.

Warto wiedzieć, że wyspa ma zupełnie inny klimat niż Tanzania kontynentalna. Gdy na Zanzibarze po małej porze deszczowej (kiedy to czasem cały dzień świeci słońce, a czasem pada przez pół dnia lub nocy, ale generalnie dominuje słoneczna pogoda) w styczniu robi się już bezdeszczowo i gorąco, to na kontynencie pada aż do kwietnia. W kwietniu równocześnie zaczyna się główna pora deszczowa na wyspie i trwa co najmniej do maja.

Z kolei najlepsze warunki na kitesurfing są od stycznia do marca oraz od połowy lipca do września.

Niestety coraz trudniej załapać się na tradycyjne koncerty muzyki Taarab, za to częściej można natknąć się na różne afrykańskie tańce, które robią wrażenie.

W poniedziałek warto wybrać się do knajpy Red Monkey w pobliskiej miejscowości Jambiani na open mic. Wyśmienici muzycy z kraju i zagranicy występują w mieszanych składach i czarują publiczność zarówno coverami, autorskimi piosenkami jak i improwizacjami. Zanzibarczycy ponadto fantastycznie bawią się w pierwszym rzędzie. Podczas odpływu świetnie się tego słucha obserwując na plaży rozgwieżdżone niebo.

Samo Jambiani jest dla mnie nieco snobistycznym miejscem, ceny wystrzelone w kosmos, a część plaży czasem śmierdzi ze względu na rozkładające się wodorosty, a jak nie śmierdzi, to bywa w całości zabierana podczas przypływów.
 

Na relaks

Gdziekolwiek się zatrzymasz, polecam chociaż raz wybrać się na zachód słońca do baru Kae w miejscowości Michamvi. Choć miejsce warte zachodu nawet bez zachodu ;) Wielkie kołyszące się łóżka, lampy z muszli, ognisko i muzyka wybrana ze smakiem sprawią, że nie będziesz chciał/a wracać. Inne miejsce na relaks to restauracja w hotelu Upendo z widokiem na restaurację The rock postawioną na samotnej skale na plaży.

Wspaniałe doświadczenie, to spacer w Parku Jozani. Dom endemicznej gerezanki trójbarwnej. Zagrożonej wyginięciem, która występuje na kilku wyspach archipelagu Zanzibar. Najliczniej w Parku Narodowym Jozani na wyspie Unguja (czyli potocznie Zanzibar), wg strażnika parku w liczbie ok. 2900. Według innych źródeł małpy te są przedmiotem kłusownictwa i handlu jako maskotki oraz pokarm.

Żywią się głównie liśćmi lub niedojrzałymi owocami, dlatego, że nie potrafią trawić cukrów prostych. Nie jedzą bananów. Maleństwa rodzą się raz na 2 lata po ciąży trwającej 6 miesięcy.

Sam las jest piękny i można się w nim wybrać nawet na kilkugodzinną wędrówkę.


 

Na ząb

Będąc w Paje i chcąc skosztować miejscowej kuchni warto wybrać się do Africanas BBQ. Z pewnością od razu odczujesz lokalny klimat. Duży wybór piw, niskie ceny i otwarte 24h.

Na bardziej wyrafinowane jedzenie proponuję Mr Kahawa z menu zmienianym dwa razy dziennie. Cenię ich za to, że jak mówią o mleczku kokosowym, to naprawdę je robią (a przynajmniej tak twierdzą), a nie kupują puszkę z mleczkiem kokosowym i czterema innymi dodatkami. W Scandal Travel serwują niezłą sałatkę z owocami morza.

Uliczne jedzenie średnio tutaj wychodzi, ale jak dobrze poszukamy... Niedaleko ronda w centrum miejscowości pewna pani pod drzewem smaży maniok. Dodaje do niego sałatkę z pomidorów i cebuli. Gotowe. Super tanie i smaczne.

Słynna Zanzibar pizza nie do końca do mnie przemawia ze względu na dużo sztucznych dodatków, ale pan w Paje jest elastyczny i można wynegocjować smacznie i mniej niezdrowo ;) Mowa o cieście pierogowym, w którym zawijany jest wszelkiej maści farsz. Później trafia to na wok i szybciutko się podsmaża na oleju... palmowym.

 

Hakuna matata!

Pamiętacie tę piosenkę? W suahili znaczy to mniej więcej: nie ma problemu, żadnych zmartwień!

To filozofia, której doświadcza się tu na co dzień na Zanzibarze i którą pewnie sami odkryliście lub odkryjecie w innych miejscach wschodniej Afryki.

Z jednej strony - radość życia i uciecha z drobnych przyjemności, z drugiej - nie przejmowanie się tym, co nie idzie po naszej myśli.

Brzmi nieźle? Dopóki nie przyjedziemy tu z bagażem własnych doświadczeń i wachlarzem oczekiwań. Bo to bezstresowe podejście wiąże się też z innym elementem tutejszej filozofii życia: pole, pole - czyli: powoli, powoli. To, że ktoś nam coś obieca, nie znaczy, że stanie się za chwilę. Albo że w ogóle się wydarzy. Bo tu nikomu się nie śpieszy, a słowa nie są kontraktem. I wcale to nie kpina z zachodnich standardów. Bo to raczej Zachód w swoich dążeniach do zamożności i doskonałości doprowadził do sytuacji, w której Europejczycy czy Amerykanie mają zegarki, a Afrykanie mają czas.

Co więcej, podejście to jest dość uniwersalne dla całego świata, choć osadzone na gruncie innych filozofii, czy religii, by wspomnieć duchowe praktyki w Azji czy kolumbijskie "tranquilo" (spokooojnie...).

Niezależnie do tego należy pamiętać, że Zanzibar nie jest beztroskim rajem. Zapytaj w swoim hotelu o zasady bezpiecznego poruszania się po wyspie i nigdy nie zostawiaj na plaży czy w restauracji cennych rzeczy bez opieki.



Czy wiesz, że za opóźniony lub odwołany lot przysługuje Ci co najmniej 250 euro odszkodowania? Airhelp załatwi za Ciebie formalności i pobierze prowizję tylko w przypadku wygrania sprawy.

Wyspa Więzienna i Freddy Mercury

Czy znacie inne miejsce na Ziemi, które służyło równocześnie jako miejsce kwarantanny podejrzanych o śmiertelne choroby, jak też ośrodek wczasowy?

Do Archipelagu Zanzibaru zalicza się m.in. Wyspa Więzienna. Tutaj w XIX wieku przetrzymywano zbuntowanych niewolników, a faktyczne więzienie zbudowano w 1894 r., ale żaden więzień tu nie trafił. Rządzący tu Brytyjczycy wykorzystali mury więzienne jako... miejsce kwarantanny dla osób przypływających do stolicy Zanzibaru - Stone Town. Podróżni przebywali tu od jednego do dwóch tygodni i byli obserwowani przede wszystkim pod kątem objawów żółtej febry.

Ponieważ statki przypływały na Zanzibar tylko w zimie, w pozostałej części roku, obiekty służyły jako... dom wczasowy! Tak, było to popularne miejsce wypoczynku dla Zanzibarczyków jak i Europejczyków. Może to jest remedium dla polskich szpitali? W chwilach, gdy są wolne łóżka na oddziałach zakaźnych można by oferować wczasy z obserwacją uczestniczącą

Samo Stone Town (dziś część Zanzibar City) pewnie też Was zaciekawi, znajdziecie tu pozostałości arabskich, portugalskich i brytyjskich wpływów. Te duże kolce ze zdjęcia (replika?) na drzwiach miały chronić przed słoniami używanymi do taranowania. Ale ponieważ nie było tu słoni, drzwi przybyły prawdopodobnie z kupcami z Indii, ich wpływy odnajdziecie też w lokalnej kuchni.

W mieście znajduje się też dom Freddiego Mercurego, który za swoje skłonności ku chłopakom nie jest tutaj puszczany w większości stacji radiowych, choć gdy puściłem piosenki Queen w barze Scandal Travel, nikt nie protestował.

Czy przypadkiem tego rodzaju zakaz nie pojawi się niedługo w Polsce? Albo w stosunku do twórczości Michaela Jacksona?
 

Pływy

Wzajemne położenie słońca i księżyca wpływają na wielkość odpływów i przypływów. Na Zanzibarze różnica między nimi może wynieść nawet 4 metry. Na stronie Tides Chart można sprawdzić kalendarz pływów. Przyda się jeśli chcemy zaplanować snurkowanie, kitesurfing czy wizytę na farmie wodorostów.

Pieprz i Wanilia

Ręczne zapylanie wanilii? To konieczne, bo na Zanzibarze nie ma naturalnych zapylaczy tej storczykowatej rośliny, która trafiła tutaj z sąsiedniego Madagaskaru.

Ciekawostek o niej możecie posłuchać na plantacji przypraw i owoców na Zanzibarze, niedaleko Stone Town. Opowie Wam po polsku np. Huzar, który chciałby poznać polską dziewczynę, ale nie kurdupla. Bardzo ładnie opowiada też o pieprzu.

To prowizoryczne ogrodzenie (galeria na dole) nie jest przypadkowe i na tej plantacji występuje tylko w przypadku krzaku wanilii. Jedna laska wanilii jest warta w Polsce około 10 zł.

Bum na wanilię spowodował, że lasy Madagaskaru dotknęła podobna plaga wycinki co lasy deszczowe w Azji Południowo-Wschodniej na potrzeby sadzenia palmy oleistej (olej palmowy) oraz w Ameryce Łacińskiej na potrzeby awokado, zbóż czy wypasu bydła. Jeśli szkoda orangutanów, to pewnie szkoda i lemurów, o reszcie ekosystemu nie wspominając...

A czy kupowaliście kiedyś cukier waniliowy? Sprawdźcie uważnie etykietę tego, co kupujecie, może okazać się, że jest to cukier waniLINOWY. Wanilinę (występującą naturalnie w lasce wanilii) można uzyskać syntetycznie i może to będzie remedium na problem wycinki? Choć pojawiają się też głosy o szkodliwości tak wytworzonego produktu. Tymczasem w 2006 roku japońscy badacze podali do wiadomości informację o możliwości wyizolowania waniliny z... kału krowiego. Ktoś chętny?

Poza tym w Paje mieści się też Mwani – manufaktura kosmetyków z wodorostów. Farmy wodorostów możemy obejrzeć za darmo podczas odpływów, a proces produkcji w manufakturze – za opłatą. Mydełka, pilingi czy balsamy możemy też kupić na miejscu. Produkty są tworzone zgodnie z ideą fair trade. Zresztą mina pań mnie w tym utwierdzała.

 

Dzień Prezentów

Boxing Day obchodzony jest w Tanzanii 26.12. Ważne, aby prezent wręczyć obiema rękami lub prawą ręką podtrzymywaną przez lewą rękę.

NIE WOLNO ich wręczać wyłącznie lewą ręką, podobny zakaz obowiązuje też na co dzień, choćby chodziło wyłącznie o przekazanie długopisu. Zresztą możecie zwrócić na to uwagę w restauracji, gdy wydają Wam posiłek… Te zakazy i nakazy wiążą się z faktem, że lewa ręka jest nieczysta, jako ta służąca podmywaniu. Może to się wydawać niehigieniczne, ale wbrew pozorom jest to bardziej skuteczne i higieniczne niż używanie papieru, o ile rękę dobrze umyjemy ;) Co ciekawe zwyczaj podawania przedmiotów prawą ręką obowiązuje w całej Tanzanii wszystkich obywateli, choć katolików i muzułmanów jest tu podobna liczba (razem dwie trzecie, a pozostała jedna trzecia to wyznawcy tradycyjnych religii etnicznych). Za to na samym archipelagu Zanzibaru (będącego autonomią wchodzącą w skład Tanzanii) muzułmanów jest zdecydowanie więcej.

Dręczą czy pomagają?

Karapaks (wierzch skorupy) żółwi olbrzymich może osiągnąć nawet 150 cm długości, a waga przekroczyć 200 kg. Wiele żółwi przeżywa ponad 100 lat. Najstarszy osobnik tutejszej kolonii na Wyspie Więziennej liczy podobno 196 lat! Wyróżnia go popękana skorupa, która regeneruje się po tym, jak spadło na niego drzewo.

100 lat temu cztery sztuki trafiły na Zanzibar jako prezent od Seszeli. Były kąskiem dla kłusowników, więc dla bezpieczeństwa przewieziono je na sąsiednią Wyspę Changuu, czyli Wyspę Więzienną. Niestety dziś nie więzi się tu ludzi, ale żółwie. W warunkach prymitywnego zoo, o czym na dole. Największe osobniki potrafią ważyć ponad 200 kg! Dojrzałość płciową osiągają w różnym czasie i bardziej koreluje ona z rozmiarem... skorupy niż wiekiem. Chętnie będą jeść z ręki, ale karmcie je tylko pokarmem zatwierdzonym przez strażników. I uważajcie na zęby :)

Choć uważa się je za doskonałych pływaków w ramach ochrony odcięto im dostęp do morza. Dziś ich liczba wynosi kilkadziesiąt sztuk i nie jest zagrożona. Przeciwnie, tych żółwi jest tak dużo, że część trzymana jest w małej zagrodzie, inna część - w klatce, oficjalnie, aby nie stratowały je większe. Mimo, że mają już sporą i twardą skorupę. Oczka siatki, przykrytej też od góry są dość małe. Pozwalają jednak dojrzeć, że w klatce jest druga klatka, a w niej stłoczone jeszcze mniejsze żółwie, żyjące w półmroku...

Trzymanie żółwi na tak małej powierzchni z odciętym dostępem do morza nie wydaje się mieć żadnego naukowego uzasadnienia. Ani ekonomicznego, bo przecież turyści nie płacą za bilet w zależności od liczby obejrzanych żółwi. A do tego mogę dochodzić jeszcze ryzyka chowu wsobnego związanego z małą pulą genową. Na dodatek licznym wycieczkom towarzyszą przewodnicy nawołujący głośnymi okrzykami swoich podopiecznych. A może to czas na rewanż i rehabilitację - na przekazanie części żółwi np. na Maskareny koło Madagaskaru, gdzie gady te wybili kiedyś kłusownicy? Czy jeśli będziemy mieli odwagę o tym pisać oraz zadawać pytania osobom odpowiedzialnym za żółwie, ich los się kiedy poprawi?

Zastanawia mnie też sytuacja żółwi morskich w Nungwi. Teoretycznie naturalny basen, w którym pływają jest dla nich sanatorium. Mają tu trafiać sztuki z urazami znalezione w sieciach rybackich. Podczas mojej wizyty żaden żółw nie wyglądał na chorego, a opiekun którego wypytywałem o to, kiedy je wypuszczają, nie brzmiał przekonująco, twierdząc na początku, że są wypuszczane raz w roku... Zastanawia też fakt, że nie ma żadnego regulaminu ani nawet pogadanki, nim ludzie wejdą do wody karmić żółwie. Zatem wchodzą spryskani repelentami i olejkami przeciwsłonecznymi, co po chwili widać na tafli wody...

Pewną turystyczną sensację robią też krowy, spacerujące plażami Zanzibaru. Niech Was nie zwiedzie ich spokój, gdy zbliżycie się za bardzo do młodych matka może Was zaatakować.

Jeśli chodzi o wypłaty z bankomatu, to mówiło się, że wszystkie bankomaty na wyspie pobierają prowizję. Odkryłem jednak KCB Sahl Bank w Stone Town, który jej nie pobiera, na dodatek z Revolutem wyszedł mi bardzo dobry przelicznik na złotówki (sprawdź aktualne promocje na karty walutowe) .

Polska trudna język ;)

Wielu polskojęzycznych instruktorów kitesurfingu ma specyficzny slang. Latawiec nazywają kajtem. Drążek barem, smycz - liszem, a filmowo brzmiącą strefę mocy - pałerzonem. Imiona polskojęzyczne nie sprawiają im problemów.

Opowieści Maji

Inna historia przy ognisku, którą opowiedział nam Maja dotyczyła tradycyjnych pogrzebów.

Po pierwsze daje się pieniądze żałobnikom (tak jak u nas na weselu!). Poza tym schodzi się cała wioska pod ich dom, jak też przyjeżdża rodzina i znajomi z innych wiosek. Uroczystości mogą trwać kilka dni. Ponieważ chaty są małe, to nie mogą pomieścić wszystkich w środku, więc dużo osób śpi na zewnątrz.

Podczas jednego z pogrzebów kolega budzi Maję mówiąc: motocykl! I tak się zastanawiają, jak to motocykl w buszu o tej porze… Ktoś się zorientował, że to nie motocykl, a… stado słoni! Zwierzęta te mają immanentny priorytet na drodze, idą do celu w linii prostej, więc jeśli na drodze staną im krzaki, to je połamią, jeśli ludzie, to po nich przejdą. A że mogą ważyć nawet 10 ton, nie ma co negocjować. Co ciekawe, serce słonia w spoczynku bije 27 razy na minutę. Siła spokoju.

A może z biurem podróży?

Moda na Zanzibar stała się jeszcze większa, gdy okazało się, że w czasach pandemii koronawirusa można było latać do Tanzanii bez testów PCR. Na ten popyt odpowiedziały swoimi ofertami również polskie biura podróży, jak np. Itaka czy Planete Escape.

Tej nocy wszyscy zdążyli uciec z trasy gigantów, ale zastanawiacie się pewnie, jak można było pomylić słonia z motocyklem? Otóż jak tłumaczy Maja, słonie zjadają pokarm w całości, kiściami. A ponieważ mogą zjeść nawet 300 kg pożywienia dziennie (sic!), to wyobraźcie sobie, jaka tam się robi wirówka w ich żołądkach, gdy zwierzęta się przemieszczają! Tak, te mechaniczne dźwięki, które uratowały Tanzańczyków pochodziły z brzuchów!!!

Z pełną powagą opowiedział też o nosorożcach. Te mogą biec z prędkością 50 km/h i stanowią śmiertelne zagrożenie dla człowieka. Jeśli jakiś się wścieknie i będzie Was gonił, należy uciec na drzewo, a że jego determinacja nie zna granic, będzie czekał na Was pod drzewem nawet parę dni (wg Maji nawet dwa tygodnie). JEDYNYM RATUNKIEM jest zrzucenie ubrań na dół. Rozsierdzony nosorożec rzuci się na nie i podepcze myśląc, że rozprawił się z Wami...

Na dole znajdziesz galerię, którą wrzuciłem na szybko, gdyż moja podróż trwa... będę te zdjęcia jeszcze porządkował i podpisywał.

Z kolei tutaj umieściłem parę zabawnych filmików, w tym jeden, jak Huzar szuka polskiej dziewczyny.

Cena noclegu 1 osoby w pokoju 2-os.: od 25 USD*

Zalecana długość pobytu: tydzień

Najlepszy okres: styczeń, luty, marzec, czerwiec, lipiec, sierpień, wrzesień

Transport: czartery z Tui lub loty z Condor

Polecane filmy:

Więcej: Wiki Travel - MSZ - klimat

* minimalna ocena 7 na 10

Galeria