Klimatyzowane przystanki autobusowe w Dubaju to już żadna nowinka, teraz nawet alejki spacerowe są klimatyzowane. Z kolei w biednym Wietnamie taksówkarze używają klimatyzacji w tak intensywny sposób, że muszą jeździć w kurtkach. Skoro ma się dostęp do luksusu, to trzeba z niego korzystać.
Musi być w tym jakaś magia, skoro już od dawna nie ma konieczności podróżowania łodziami, a nie tylko nadal nimi pływamy, ale nawet przemierzamy tysiące kilometrów innymi środkami lokomocji, aby później przez paręnaście dni chaotycznie bujać się na tych skąpo wydzielonych metrach kwadratowych.
Swoją przygodę rozpocząłem od krótkiego pobytu w ramach CouchSurfingu na Martynice, karaibskiej wyspie należącej do Francji, zaliczanej do Małych Antyli. Odwiedziłem m.in. pochodzącego z kontynentalnej Francji Charlesa, który wiódł tu skromne i szczęśliwe życie, wynajmując garaż (zaaranżowany skutecznie na pokój z łazienką) u lokalnej rodziny. Rodziny, której senior miał ponad trzydzieści braci i sióstr, ale sam spłodził zaledwie kilkanaścioro dzieci.
Wyspa Saint Vincent
Zaprosili mnie na martynikański obiad. Skromny, bo przy stole było tylko 14 osób. Przed obiadem poczęstowano mnie lokalnym rumem. W trakcie - winem. Po - szampanem. A ja cieszyłem się, że do jedzenia były m.in. bataty, bo jeśli umie się je odpowiednio dobrać do potrawy - są wyśmienite. Moja słabość do nich zaowocowała później małą konsternacją na jachcie, bo gdy robiliśmy zakupy - to ja oczywiście za każdym razem pakowałem je kilogramami, a nie znalazłem innych entuzjastów tego oryginalnego warzywa. W efekcie część z nich po rejsie... wiozłem w walizce, co zaowocowało kolejną zabawną historią, ale o tym później.
Iguana z wyspy Baradal
To właśnie z Martyniki wypłynąłem na dwutygodniowy rejs wraz Alfresco Sailing na pięknym katamaranie MeerKat (ang. surykatka) prowadzonym przez polskiego kapitana Bogdana Musiałkiewicza. W rejsie wzięło udział jeszcze troje Polaków, w tym ksiądz, który jak się okazało trafił nie tylko do mojej kajuty, ale nawet koi. W sumie pierwszy raz dzieliłem łóżko z księdzemo pięknym imieniu Ozeasz. Generalnie w podróży różnie bywa, ale dopóki łóżko jest szerokie, a każdy trzyma się swojej strony, jest nawet wygodnie. Gorzej jeśli ktoś we śnie się przemieszcza... Poza tym wysypiałem się nieźle, nie licząc jednej nocy, gdy jakaś sprzączka od paska uderzała w pokład gdzieś nad moją głową.
Zatoka Wallilabou na wyspie Saint Vincent. M.in. tutaj kręcono Piratów z Karaibów
W ekipiemieliśmy też entuzjastkę tańca, dlatego podczas każdego postoju nieopodal cywilizacji ulegaliśmy sile jej perswazji i poszukiwaliśmy miejsc z muzyką. Jej wdziękom ulegali z kolei miejscowi ciemnoskórzy potomkowie niewolników. Okazywali się bardzo dobrymi tancerzami. "Są miękcy w kolanach" - mawiała. Czasem zastanawiałem się, czy im nie chodzi tylko o jedno. Czyli o wizę do UE. Jeden z nich, o pięknym imieniu Angelo (i właściciel łodzi z wiosłami o tej samej nazwie, tj. nazwie łodzi, nie wioseł) nawet oświadczył się jej przy nas. A papiery? Jak to powiedział ksiądz - w sytuacji zagrożenia życia, nie byłyby potrzebne. Dlatego zaproponowałem, aby Angelo zaczął topić wybrankę.
Widok z wyspy Jamesby (archipelag Tobaco Cays)
Płynęliśmy na południe odwiedzając kolejne państwa, dawne kolonie przechodzące wielokrotnie z rąk brytyjskich we francuskie i odwrotnie. Najpierw była Saint Lucia, później Saint Vincent i Grenadyny - państwo, które mnie absolutnie zachwyciło. Zwłaszcza główna wyspa Saint Vincent, która dzięki powulkanicznemu charakterowi oraz częstym opadom jest przezielona i przebogata florystycznie. Miłym akcentem są też tutejsze wodospady (patrz galeria na dole). Kolejne wyspy należące do tego kraju miały inny charakter, zwłaszcza archipelag Tobago Cays. Małe przepiękne piaszczyste wyspy oblane jaskrawymi odcieniami błękitu, turkusów i innych kobiecych wynalazków, a wszystko u stóp palm kokosowych.
Karaibska szkoła. Ze względu na koszty i liczebność klas są one oddzielone po prostu tablicami. Tutaj - lekcje matematyki.
Rejs bez gitary byłby z pewnością uboższy w doznania. Szczęśliwym trafem Monika przytaszczyła taką ze sobą, ku mej wewnętrznej radości. Znów mogłem śpiewać swoje krnąbrne piosenki. Więcej o naszych przygodach na dole w galerii.
Po rejsie spędziłem jeszcze dwa dni w miejscowości Les Trois-Ilets w pensjonacie Domaine de l'Anse Ramier (strona, rezerwacje) otulonym pięknym, rozległym choć nieco skromnym ogrodem. Stąd 15-minutowy spacer dzielił mnie do cichej plaży pełnej muszelek.
To tutaj właśnie dowiozłem pełen radości wspomniane bataty. Potrzebowałem jeszcze skombinować nóż, garnek i ogień. Poszedłem do właścicielki pensjonatu pięknie prosząc w języku niewerbalnym o nóż. Ale prawdopodobnie pomyliłem słowa, bo w odpowiedzi na moje gesty pokazujące obieranie batatów, pani przyniosła maczetę i ścięła mi kokosy z palmy. Na kolację miałem więc kokosy i też byłem zachwycony.
Pamiątki z podróży:
wielkie opuszczone muszle
lokalny rum
fifka
Jeśli komuś marzą się plaże z pięknym piaskiem i palmami, to najlepiej na południu Martyniki (parę zdjęć z Sante-Anne jest w galerii). Choć i tak daleko im do plaż Tobago Cays w Saint Vincent, ale tam to trzeba jakoś dopłynąć... Zresztą noc na łodzi, to także szansa na podziwianie Drogi Mlecznej oraz wchodu słońca zza palmy bezludnej wysepki...
Na podróż na tę część Karaibów tutaj nadaje się praktycznie cała zima i wiosna, ale polecam szczególnie okres karnawałowy pełen licznych kolorowych parad. W te dni pomalowani są nawet pracownicy na lotnisku, a sklepy działają krócej. Parady odbywają się praktycznie codziennie, a na Martynice nawet w kilku miejscach! To nie tylko pokazy lokalnych tańców i muzyki, ale też poczucia humoru i kreatywności. Zresztą, mała namiastka czeka na dole w galerii.
Pewien król postawił swoich dwóch synów przed nietypowym zadaniem - mieli się ścigać na wielbłądach, ale królestwo miał odziedziczyć ten, którego wielbłąd dotrze do mety... drugi. Po wielu tygodniach spotkali mędrca, któremu opowiedzieli swoją historię. Ten udzielił im krótkiej rady, po czym pognali prędko do mety. Co im powiedział mędrzec? Tę zagadkę opowiedział nam ksiądz, a odpowiedź znajdziesz na dole w galerii.
Cena noclegu 1 osoby w pokoju 2-os.: od 65 USD na łodzi MeerKat*
Zalecana długość pobytu: 2 tygodnie
Najlepszy okres: styczeń, luty, marzec, kwiecień, grudzień
Bezpłatne wypłaty z bankomatów za granicą, przewalutowania bez prowizji, przelewy międzynarodowe za darmo. Tak działa Revolut. Sprawdź aktualne promocje.
Pierwsza noc na Martynice w Le Lamentin u CouchSurfera z całkiem ładnym widokiem na ogród.
Sprzedawca częstował mnie lokalnymi warzywami, a ja z radością kupowałem bataty, niewiele droższe niż ziemniaki.
Plaża w Schœlcher (czyt. szolszer)
Są różne Karaiby
inna plaża w Schœlcher
Nauka wędkowania
Karaibski cmentarz
Rodzinny obiad na Martynice
Moim gospodarzem był Charles Suzineau, który wstawał rano i szedł do lasu tropikalnego w poszukiwaniu owoców
Wykonał również bambusowy głośnik dla Iphone'a, który działał! Dźwięk był głośniejszy, zwłaszcza średnie i nieskie tony
Charles zabrał mnie również na paradę, podczas której zaprezentowało się około 20 grup muzycznych i tanecznych. Później dowiedziałem się, że to był tylko trening...
Cała Martynika jest roztańczona podczas karnawału. Prawie codziennie gdzieś na wyspie odbywa się jakaś parada. Ale to tylko trening...
Dopiero na drugi dzień dowiedziałem się, że wszystko co tu widzisz, to była tylko próbna parada! Szaleni!
Zdaje się, że ta pani wyszła poza rolę...
A to już port w Le Marin, gdzie moje stopy po raz pierwszy dotknęły Katamarana
Zanim wypłynęliśmy w rejs zrobiliśmy zakupy. Cztery pełne koszyki na pięć osób na dwa tygodnie. Starczyło na tydzień.
Przepakowanie na ponton
Las masztów w Le Marin
Chciałem sprawdzić beztroskość zakupową moich kompanów. Wrzuciłem więc do koszyka karmę dla kota. Szybko przekonałem się, że przeszła proces weryfikacji. Nie wiadomo jednak, co się z nią stało później...
Kapitan zabrał nas jeszcze na krótką przejażdżkę pontonem w lesie namorzynowym
Inne nazwy to: las mangrowy, namorzyny, mangrowia
Kitesurfing w Le Marin
Noc w Saint-Anne, jeszcze Martynika
Dzieliliśmy się dyżurami w kuchni (kambuzie). Tutaj ja podczas przygotowywania śniadania
Charakterystyczna dla Saint-Anne na Martynice jest piękna droga krzyżowa
Widok z góry
Sklep
Wieczór na łodzi. Dzięki Monice mieliśmy też gitarę
Poranek w zatoce Rodney (wyspa i państwo Saint Lucia) z widokiem na Park Narodowy Pigeon Island, który postanowiła zdobyć część załogi
Na górze mieszczą się ruiny XVIII-wiecznego fortu Rodney, który służył do obserwacji francuskich statków
Płyniemy dalej
Docieramy do zatoki Marigot
Jako, że był to styczeń, to nie mogło zabraknąć Świętego Mikołaja
Przyportowy hotel
Jedna z najpiękniejszych na świecie tras do toalety
Wypływamy
Mały i Duży Piton na wyspie Saint Lucia
Tęcza przy wyspie Saint Vincent (państwo Saint Vincent i Grenadyny)
Nieopodal wioski Chateaubelair rzuciliśmy kotwicę na noc
A rano wybraliśmy się na spacer trafiając przy okazji na...
...zawody sportowe. Bieda, a może wygoda pchała dzieciaków do biegania na boso lub w skarpetkach
Zagadka - czy ta pani lub zjeść, czy oczekuje potomstwa?
Jeden z dwóch wodospadów w The Dark View Falls and and Recreation Park. Woda nie taka zimna, ale chłoszcze!
fot. Bogdan Musiałkiewicz
Są tutaj różne środki transportu
Poznaj więcej inspiracji na ten miesiąc – spójrz na prawy margines >
Dzieciaki chętnie pozowały i przybijały żółwiki
Towarzyszyły nam do samego końca
"Przestań już robić te zdjęcia, odpływamy!"
Pożegnanie z dziećmi
Chateaubelair żegnałem z dużym poczuciem niedosytu. Tutaj chętnie spędziłbym więcej czasu. Zwłaszcza na spacerach przez pełen rozmaitości las tropikalny.
W tej zatoce mieściła się baza filmowa podczas kręcenia jednej z części Piratów z Karaibów
W zatoce najczęściej pojawiającą się banderą była polska flaga.
Nie dziwi więc też polski bar, którego obsługa zna co najmniej kilkadziesiąt polskich słów, w tym bezbłędnie "gałka muszkatołowa", gdy zapytaliśmy się o składniki płonącego drinka
Inny składnik, to całkiem mocny lokalny rum (zdarzają się i takie z dziewiątką z przodu). Jedyna tania rzecz na Karaibach.
Po dwóch takich drinkach widać co raz mniej wyraźnie. Np. gdy tubylec zapoznaje moją koleżankę
Jestem zadowolony, bo właśnie umyłem jajka
Więc możemy płynąć dalej
Port Elizabeth na wyspie Bequia
Przy skałach znajduje się rafa koralowa goszcząca całkiem ładne ryby
Obowiązkiem księdza rzymsko-katolickiego jest odprawienie codziennie mszy, raz zdarzyło się, że praktycznie cała załoga wstała na 7. i wzięła w niej udział. Ja jak to mam w zwyczaju, grałem religijne pieśni ;)
Gdy buja ciężko się czyta, ale słuchanie muzyki na dziobie daje wiele frajdy.
Wyspa Mayreau. Populacja: 300
Katamaran MeerKat (ang. surykatka), na którym odbyliśmy rejs
Kapitan Bogdan Musiałkiewicz wraz z langustami
Wieczorem trafiają na grilla...
Dzieci zbierają ciastka. Chwilę po zrobieniu zdjęcia do krzesełka podszedł pies i wysikał się na nie.
Ostatni bar przed dżunglą. Trochę jak krakowski "Pierwszy lokal na Stolarskiej po lewej stronie idąc od Małego Rynku"
Rekiny na uwięzi. Niestety trochę za późno wpadliśmy na pomysł, aby je uwolnić...
Kolorowe domy to cecha charakterystyczna tej części świata
Wyspa Union
Bar
Butik
Szczęśliwa Wyspa. To tutaj jedna z koleżanek się skaleczyła
Rozrywkowa obsługa baru
Mniej zadowolona, gdy kapitan tańczył na dachu
Długość i usytuowanie pasa startowego wymaga od pilotów dużych umiejętności
Typowe dla Karaibów są zespoły grające na metalowych instrumentach z recyklingu
Płyniemy w kierunku rezerwatu Tobago Cays. Tutejszy wody to dobry sprawdzian na znajomość nazw kolorów :)
Rzucamy kotwicę i podziwiamy otaczające nas niezamieszkałe wysepki Tobago Cays
Żółwie i płaszczki to części goście tych wód.
Spiętrzona woda na horyzoncie, to miejsce, gdzie znajduje się rafa koralowa, dobra okazja na snorkowanie.
Wyspa Baradal, na której można spotkać ciekawe zwierzęta
Iguana
A ten żółw jakby z ciekawości podszedł do mnie, popatrzył i poszedł dalej
Wspinaczka na górę była jedną z najdotkliwszych w moim życiu. Zapomniawszy sandałów szedłem boso bo ostrych i bardzo gorących kamieniach albo piasku pełnym kolców. Warto było.
Najmniejsza wyspa archipelagu Tobago Cays to Petit Tabac
Wyspa Petit Tabac jest bezludna, choć często odwiedzana przez nielicznych turystów
Wyspa Wielorybników słynie między innymi z wysypiska muszli (wypatroszonych przez rybaków)
Wiatr formułuje tutejszą roślinność
Dostawa wody pitnej, rarytas na niektórych Karaibach
Sztorm. Na szczęście złapał nas już po w zatoce od strony zawietrznej.
Rano wiatr był już nieco słabszy, za to otwarte morze bujało. 11 w Skali Beauforta
Duże fale to dobra okazja do pobujania się na dziobie
Przed pożegnalnym śniadaniem
Podobizna Królowej Elżbiety na dolarach wschodniokaraibskich (XCD) przypomina o kolonialnym pochodzeniu tych państw
A to już mój pokój na Martynice w miejscowości Anse à l'âne.
Największym plusem posiadłości Domaine de l'Anse Ramier jest piękny ogród graniczący z lasem i widokiem na morze
Ścieżka na plażę
Plażą nocą. Widok na Fort de France
Po epizodzie z właścicielką
Ot ciekawostka. Polskie tłumaczenie
Przeprawa promem do Fort de France
Tego dnia odbywała się parada przebierańców (kobiety za mężczyzn i na odwrót). Pierwsi uczestnicy
Trochę nie na temat, ale ciekawe
Co manifestował ten człowiek?
Jak karnawał, to nawet na lotnisku. Pani tylko prosiła o zachowanie jej prywatności. Rozwiązanie zagadki: Mędrzec powiedział - zamieńcie się wielbłądami.