Pokaż zbliżenie lub noclegi w Gruzji |
Jeśli wybierasz się do Gruzji, to zapraszamy na grę Szukanie skarbu, można wygrać 1000 euro!
To właśnie w Gruzji odkryto najstarsze wino na świecie. Tutaj też urodził się Stalin, z którego wizerunkiem koszulki są dostępne w sklepach... Jednak ten sam naród gruziński jest gościnny i życzliwy (szczególnie dla Polaków!), co wraz z przepięknymi górami czyni ten kraj miejscem, które każdy powinien odwiedzić.
Ja swoją gruzińską przygodę rozpocząłem od Swanetii, górskiego regionu w północno-zachodniej Gruzji (mikrobusy, zwane marszrutkami kursują tam z każdego lotniska). Miejsce o tyle wyjątkowe, że w 2014 r. było wciąż pozbawione tłumów turystów. Choć te niesamowite widoki sprawią, że za kilka lat może tu być tłoczno. Póki co najwięcej roi się tutaj Polaków. Ale w dalszych zakątkach tego regionu nawet o nich ciężko. Dziko i magicznie robi się zwłaszcza tam, gdzie nie ma asfaltowych dróg. Tak było np. w cichej miejscowości Mazeri. Aby się tutaj dostać, należy poprosić kierowcę o zatrzymanie się w miejscowości Becho (18 km przed Mestią) i stąd podjechać busem lub okazją 6-7 km. Niektóre hotele zapewniają bezpłatny transport.
Miejsce jest szczególne dlatego, że leży u stóp fantastycznie prezentującej się góry Uszba (4 170 m). Jeśli tu trafisz, spraw sobie niepowtarzalny prezent i koniecznie wybierz hotel/pensjonat z oknem na wprost góry! Ja miałem przyjemność gościć w Grand Hotel Ushba, położonym na uboczu wioski przy szlaku do czoła lodowca Uszba.
Wyprawa do lodowca zabiera od 8-10 godzin w zależności od tempa marszu i przerw - również tych na fotografowanie, a okazji jest sporo (galeria na dole). Trasa i widoki są urozmaicone, podobnie jak atrakcje. W zależności od poziomu wody w potoku może minąć trochę czasu, zanim znajdziecie miejsce do przeskoczenia go z małym ryzykiem na przemoczenie. Mi oraz mojej towarzyszce Gosi zajęło to parę minut, za to później zachodziliśmy w głowę, jak kontynuować wędrówkę, gdy zabrakło oznaczeń szlaku. Stroma wspinaczka między krzakami dodała dzięki temu adrenaliny. Niepewność stopniała, gdy naszym oczom ukazało się czoło lodowca oddalone o jakieś pół kilometra. A przy nim oczywiście kolejna sesja fotograficzna. Ponieważ po drodze mieliśmy przyjemność doświadczyć burzy, więc znaleźliśmy ustronne miejsce na przeczekanie. Mokra pelerynę rozwiesiłem na krzaku, aby ją zabrać podczas schodzenia. Co jej się przytrafiło, o tym później.
Tymczasem w drodze powrotnej zgubienie szlaku odbyło się jeszcze szybciej niż poprzednio. Więc pozostało nam schodzić kierując się szumem potoków, między którymi gdzieś równolegle szedł szlak. Zbliżenie się do tego po lewej pozwala zobaczyć największy tutaj wodospad. Głazy w tym miejscu są wielkie i śliskie, więc dają okazję do zjeżdżania na butach albo czymkolwiek. Oczywiście warto pamiętać, że za ostatnimi z lewej jest przepaść... Więcej ciekawostek i zdjęć z tej wycieczki - w galerii.
W Mazeri warto spędzić parę dni, zapalić wieczorem ognisko, jak też wybrać jakąś inną trasę na spacer. Np. do lodowca Gul tulącego Uszbę od strony południowej. Trasa jest urozmaicona, ale można ją urozmaicić jeszcze bardziej. Otóż nie przejmując się szlakiem, stwierdziłem, że ciekawiej będzie iść cały czas trzymając się potoka. Później zrozumieliśmy, że warto było go jednak wcześniej przekroczyć. Znalezienie odpowiedniego miejsca i uformowanie przejścia zajęło jakieś 45 minut. Zapewne szybciej byłoby wrócić do mostu, no ale po co tak nudno się bawić? ;) Na szczęście Gosia cierpliwie znosiła moje fanaberie.
Po drodze mnóstwo bydła, głównie byków, które tutaj są cenniejsze niż krowy, gdyż stanowią ważną siłą pociągową, zwłaszcza w zimie. Trasę uroczo usłały również ruiny wioski Gul (zamieszkanej do lat 1960). Wyżej można spotkać jeszcze chaty pasterskie, miejsce wyśmienite na piknik, zwłaszcza, że kawałek dalej (w stronę lodowca) przy strumyku rosną dzikie porzeczki.
Z Mazeri udaliśmy się do liczącej mniej niż 4 tys mieszkańców Mestii. Miejsce opanowane przez polskich turystów, na dodatek istnieje tu tzw. życie nocne. Największej rozrywki dostarcza restauracja Laila, w której można usłyszeć gruziński chór męski - to robi wrażenie. Z Mestii koniecznie złap okazję (8 km) do Hacwali (Hatsvali) wyciągu, który zabierze cię na szczyt góry o tej samej nazwie. Cudowna panorama Kaukazu nie pozwala wrócić zbyt szybko.
Atrakcją na skalę światową jest wycieczka z Mestii do wioski Uszguli (Ushguli), prawdopodobnie najwyżej położona (2 400 m.n.p.m.) wieś w Europie (o ile uznamy, że tu jest jeszcze Europa), która jest wciąż zamieszkana. Zupełnie nie rozumieliśmy innych turystów, którzy chcieli stamtąd wracać po 3 godzinach, zwłaszcza, że podróż w jedną stronę zabierała ok 2,5 godziny. Dlatego przy Placu Seti warto zjawić się z rana i dopytać, który kierowca zostanie w Uszguli najdłużej. A może warto tam po prostu na noc? I nic więcej tutaj nie dodam, bo zdjęcia mówią same za siebie. Znajdziesz tam również wyjaśnienie, dlaczego Polacy są tak wyjątkowo traktowani w Gruzji.
Swanetia jeszcze na początku XXI wieku była opanowana przez rozbójników (czyt. terrorystów). Jeden z pracowników hotelu opowiedział nam historię, jak obserwował dwoje turystów idącymi w góry plecakami, po chwili szybciutko wracali już bez plecaków. Na zlecenie (dość kontrowersyjnego) prezydenta Saakaszwilego komandosi zabili przywódcę gangu, a resztę pojmali. Dziś Gruzja jest krajem bezpiecznym, jednak samotnie podróżujące kobiety muszą się liczyć z dużym zainteresowaniem (natrętnością?) Gruzinów.
Zdziwiła nas też mała popularność jak i niska (niewiele wyższa niż uciążliwa podróż busem) cena przelotu samolotem z Mestii do Tbilisi (stolica). Zwłaszcza, że to lot nad ślicznym Kaukazem! Tej czarującej atrakcji nie miałem w planie. Polecam siedzenie po lewej stronie w tylnej części samolotu.
Stolica to nie tylko sympatyczna starówka, ale też dobra baza wypadowa do kilku miejsc. Stąd jeżdżą mikrobusy do Gori (gdzie urodził się Stalin, i gdzie znajduje się jego muzeum), w którym można się przesiąść w busa do Uplisciche (Upliscyche, Uplistsikhe) - wioski wykutej w skałach, której początki sięgają V wieku p.n.e. Podobną, ale znacznie młodszą (i ładniej położoną) wioską jest Wardzia, wymaga ona jednak wielogodzinnej wyprawy.
Potrawy gruzińskie
Pewnie wielu słyszało o plackach z serem, czyli chaczapuri. Występują też w wersji z mięsem (kubdari), tylko ile tego można jeść w kółko? Zwłaszcza, że kuchnia w Swanetii jest bardzo uboga, a khinkali - grube i słone pierogi z mięsem baranim - nie są dużym urozmaiceniem, podobnie jak twarde szaszłyki. Z potraw zjadalnych można wymienić jeszcze ojakhuri, ale weganie oraz osoby zwracające uwagę na zdrowe odżywianie będę miały tutaj utrudnione zadanie. Choć trzeba wziąć pod uwagę, że w wioskach niektóre produkty będą miały pochodzenie rolnicze, a nie przemysłowe. Ogólnie jednak Gruzja kulinarnie mnie rozczarowała.
Między Gori a Tbilisi leży Mccheta, będąca do V w. stolicą historycznego gruzińskiego Królestwa Iberii. W cichym dziś miasteczku warto odwiedzić kościół Sweti Cchoweli, a także wziąć taksówkę do legendarnego Monastyru Dżwari (Jvari) z IV w., skąd - zwłaszcza o zachodzie słońca - roztacza się piękny widok na Mcchetę.
O to, skąd odjeżdżają busy z Tbilisi w poszczególnych kierunkach, zapytaj najlepiej w recepcji swojego hotelu. Naszym gospodarzem był Levan Bagration-Davitashvili, właściciel klimatycznego pensjonatu The Upper Garden Guesthouse, gruziński kompozytor, który oczywiście lubi Polaków. Na tyle, że przeżyliśmy z nim parę zabawnych przygód, o czym później.
Naszym kolejnym celem obranym w Tbilisi była Stepancminda (dawniej Kazbegi). I tu rzecz ważna. Trasa prowadzi widowiskowo położoną Gruzińską Drogą Wojenną, dlatego wśród ofert stołecznych busiarzy warto wybrać nie tę najtańszą, ale taką, która przewiduje więcej niż jeden postój na robienie zdjęć. Pamiętaj też, aby w drodze powrotnej siedzieć po tej samej stronie samochodu, aby zobaczyć drugą stronę trasy. Fotografując dobrze jest też usadowić się koło kierowcy przy prawym oknie, aby móc operować szybą (aby łatwiej robić zdjęcia). Nazwa drogi wzięła się od dziewietnastowiecznych jej przeróbek, które umożliwiły Rosjanom efektywniejszy transport wojskowy na poczet wojny z góralami z Czeczenii i Dagestanu.
Będąc latem w Gruzji, warto odwiedzić Batumi lub jego okolice. Czytaj więcej.
Stepancminda już nie czaruje tak jak miasteczka i wioski w Swanetii, ale oferuje równie piękne góry. Najpopularniejsza jest trasa na Kazbek (5 033 m.) oraz jego lodowiec Gergeti, która wiedzie obok malowniczo położonego klasztoru Cminda Sameba, pochodzącego z XIV w., który wraz Kazbekiem jest jednym z symboli Gruzji. Za swój cel postawiłem sobie zrobienie zdjęcia klasztora na tle góry, co wymaga wczesnej pobudki, bo niedługo po wchodzie słońca górę zakrywają chmury. Wspinaczka ta okazała się dość zabawna, ale o tym później. Leniuchom pozostaje wybranie hotelu lub pensjonatu (ang. guest house) z widokiem na Kazbek i pobudka krótko po wchodzie słońca, aby popatrzeć na niego choćby z daleka. Warto. Jednym z takich miejsc jest Mari Qushashvili Guest House, którego właścicielka ma w zwyczaju częstować swoich gości nie tylko herbatą.
Alfabet gruziński
Pochodzący z V w. alfabet może na początku przestraszyć, ale ta ściąga pozwoli szybko się w nim odnaleźć, a po paru dniach pewnie będziecie już czytać samodzielnie nazwy. Pisownia gruzińska nie rozróżnia małych i dużych liter.
Oprócz języka gruzińskiego łatwo tutaj porozumieć się po rosyjsku.Po powrocie do Tbilisi polecam jeszcze wyjazd pociągiem nad Morze Czarne do Batumi (zobacz atrakcje) lub wycieczkę do Erywania (zobacz atrakcje w Armenii), pierwszego kraju, który przyjął chrześcijaństwo. Busy i kolektywne taksówki odjeżdżają z dworca Ortajala. Artykuł o Armenii (w której jest tak tanio, że niemal wszędzie można jeździć taksówkami) - w przygotowaniu.
Napięcie elektryczne w Gruzji wynosi 220V/50Hz, a gniazdka elektryczne są takie jak w całej Europie, z którą zresztą Gruzini się chętniej utożsamiają niż z Azją, w której mieszkają...
Moje ambicje związane ze zrobieniem nocnych zdjęć Tbilisi udzieliły się również Levanowi, który nie tylko woził mnie w najlepsze miejsca widokowe, ale postanowił o godz. 23.00 budzić mieszkańców kamienicy, która kusiła dobrą panoramą starego miasta. Starsi ludzie w piżamach zeszli na dół i po długich negocjacjach przez kraty odmówili międzynarodowej współpracy.
Cena noclegu 1 osoby w pokoju 2-os.: Mestia od 9 EUR, Stepantsminda od 9 EUR, Tbilisi od 5 EUR*
Zalecana długość pobytu: 1 - 2 tygodnie
Najlepszy okres: maj, czerwiec, sierpień, wrzesień
Transport: samolotem do Tbilisi lub Kutaisi
Polecane filmy: "Mandarynki"
Więcej: Wikipedia, klimat, poradnik MSZ (wizy, szczepienia, bezpieczeństwo), przewodnik
* minimalna ocena 7 na 10Galeria
Widok na Uszbę z hotelu Grand Ushba
Małgorzata Szydlak była nie tylko świetną towarzyszką w podróży, ale nawet ujawniła (niestety późno!) swój talent kucharski, ratując nas przed nie zawsze smacznym gruzińskim jedzeniem... a poza tym... Gosia prowadzi Warsztaty kulinarne ze zdrowego odżywania
Warto wstąpić do lokalnego muzeum historii, aby zobaczyć kolekcje zbiorów oraz...
Jak widać w tańcu chłopcy też sobie nieźle radzą :)
Warszawa w Tbilisi. Ale właściciela poznaliśmy kilka dni później. Przypadkiem niedaleko Batumi
Skan może nie najlepszy, ale za to mapa Gruzji jest w bardzo dobrym stanie. Odsprzedam!. Rozwiązanie zagadki: krowy, one wejdą wszędzie...