Amsterdam

Moja książka Ocalić Kadam
o wyznaczaniu szlaków w Ugandzie i terapii psychodelicznej już w przedsprzedaży!


Fotografia socjologiczna w Amsterdamie

Zapach spalonej marihuany towarzyszył nam niemal na każdym kroku. Pojawiał się częściej niż budki z popularnymi tu frytkami belgijskimi, nota bene, smakowo przewyższającymi tzw. frytki belgijskie sprzedawane w Polsce, nawet jeśli w wersji wegańskiej. To jedno z pierwszych, ale nie największych wrażeń rzecz jasna. Do dzielnicy czerwonych latarni i mojego incydentu z policją dojdę później...

Jako, że towarzyszyła mi w podróży niezwykła krakowska projektantka, Marta Berchard, więc czas w wolnym mieście spędzaliśmy głównie spacerując pięknymi uliczkami starej dzielnicy oraz korytarzami jednego z najlepszych muzeów sztuki współczesnej, tj. Stedelijk Museum, gdzie Marta podzieliła się ze mną historią krzeseł w XX wieku. Fanem krzeseł i ich historii nie zostałem, ale przyznam, że dzięki Marcie sztuka współczesna stała się dla mnie bardziej zrozumiała, jak też architektura tego niezwykłego miasta.

Rowery

Średnio na jednego mieszkańca Amsterdamu (ponad 700 tys. mieszkańców w 2016 r.) przypada mniej więcej jeden rower i jest to prawdopodobnie światowy rekord wśród metropolii. Rowerzystów jest tutaj mnóstwo o każdej porze roku (na dodatek niemal zawsze mają pierwszeństwo), a rowery masowo przypinane do czego się da. Specjalne parkingi goszczą tysiące tych nieprzemijających środków lokomocji.

Kierując się tylko i wyłącznie ciekawością socjologiczną ja wyciągnąłem z kolei Martę do dzielnicy czerwonych latarni, gdzie moje naukowe próby socjologii fotograficznej spotykały się zarówno z niezrozumieniem pań pozujących w witrynach, jak i lokalnej policji, która poprosiła o pokazanie naukowej dokumentacji. Jak zwykle w takich sytuacjach poprosili mnie na szczęście o pokazanie (i skasowanie) tylko ostatnich zdjęć...

Marta umilała mi życie nie tylko swoja wiedzą i reakcjami behawioralnymi, ale też podróżnym dobytkiem upakowanym ciasno w walizce na kółkach, które obijały się rytmicznie o historyczny amsterdamski bruk. Ja miałem plecak i powody do śmiechu.

Gościliśmy w przytulnym hotelu Ozo (strona, rezerwacje) położonym w spokojnej południowo-wschodniej dzielnicy, z dość dobrym dojazdem (metro). Polecam. Również bar z frytkami Vleminckx przy mający długą historię w tym mieście. Jeśli zaś będziecie tu wiosną, warto zobaczyć ogrody Keukenhof. Za to cebulki oryginalnych tulipanów można kupić o każdej porze roku w wielu miejscach w Amsterdamie, najciekawsze to targ Bloemenmarkt, choć ceny wyższe niż gdzie indziej.

Pamiątki z podróży:

  • cebulki tulipanów
  • wiatraczek z magnesem
  • ciasteczka z nadzieniem

Jeśli zaś chodzi o inne atrakcje turystyczne (w tym zabytki), to zacnie wypunktowała je Wikipedia.

Z pięknego i trąconego historią Amsterdamu udaliśmy się pociągiem do pobliskiego Rotterdamu (który oczarował nas fantazją współczesnych architektów), a  dalej do pięknej Antwerpii i Brukseli. Jako pamiątkę z tej imprezy przywieźliśmy voucher na przejazd autobusem Flixbus (gdyby ktoś chciał odkupić).

Bezpłatne wycieczki po Amsterdamie organizuje Rembrandt Tour.

Więcej ciekawostek i zdjęć (socjologicznych) - w przygotowaniu.

Kulminacją pierwszego dnia w Amsterdamie miała być konsumpcja słynnych ciasteczek z nadzieniem ziołowym. Starannie wybraliśmy lokal, a później równie starannie właściwe mufinki. Nie tanie - fakt. Poprosiliśmy o zapakowanie, aby delektować się nimi w odpowiednim momencie. Taki przyszedł, gdy czekaliśmy na nocy autobus do hotelu. Ciastko było smaczne - fakt. Ale innych właściwości nie zauważyłem...

Cena noclegu 1 osoby w pokoju 2-os.: od 36 EUR*

Zalecana długość pobytu: 3 dni

Najlepszy okres: kwiecień, maj, czerwiec, lipiec, sierpień, wrzesień

Transport: sprawdź połączenia

Polecane filmy: "Charakter"

Więcej: Klimat, Wikipedia, Poradnik MSZ

* minimalna ocena 7 na 10


Poznaj więcej inspiracji na ten miesiąc – spójrz na prawy margines >