Armenia

Moja książka Ocalić Kadam
o wyznaczaniu szlaków w Ugandzie i terapii psychodelicznej już w przedsprzedaży!


Taksówką po Armenii


Pokaż zbliżenie lub noclegi w Armenii

Czy wiesz, że to właśnie Armenia jako pierwsza przyjęła chrześcijaństwo jako swoją oficjalną religię? Tutaj też można znaleźć  piękne klasztory, których położenie może być tak powodem do wzdychania z zachwytu, jak i inspiracją dla artystów.

Do Armenii dotarliśmy 6-osobowym autem z dworca w Tbilisi (Gruzja). Odjazdy nie są regularne, po prostu musi się zebrać odpowiednia liczba osób. Warto jechać za dnia, aby podziwiać ormiańskie wioski wciśnięte między wszechobecne góry. Aczkolwiek trzeba wziąć pod uwagę, że zarówno Ormianie jak i Gruzini oszczędzają na klimatyzacji i może być bardzo gorąco...

Naszą bazą wypadową była założona już w VIII p.n.e. stolica, czyli Erywań (nazwa miasta zapisywana jest również często Erewań, co nie podoba się Komisji Standaryzacji Nazw Geograficznych). Trafiliśmy do świetnie położonego i przytulnego hostelu Cascade (FB, rezerwacje) prowadzonego przez sympatyczną ormiańską parę. Stąd dzieliło nas kilkanaście kroków do Parku Tamanyana (mapa) prowadzącego do Kaskad, które są częścią Muzeum Sztuki Cafesjiana. Niektóre ekspozycje mieszczą się w parku na dole, część na schodach, a część pod nimi.

Ararat

Święta Góra Ormian - Ararat została przekazana w 1921 r. Turcji przez... bolszewików. Historia to skomplikowana, a na dodatek Rosjanie do dziś pozostają głównymi sojusznikami Armenii...

Z górnej kondygnacji roztacza się fantastyczna panorama miasta, dla której majestatycznie pozuje w tle święta góra Ormian Ararat (5 137 m). Widok o wschodzie słońca jest urzekający. O, ironio, góra ta leży na terenie wrogiej Turcji...

Inne atrakcje w Erywaniu to targ lokalnego rzemiosła, ulica Abovyan oraz Plac Republiki z tańczącymi fontannami (spektakl wody, świateł i muzyki).

Sporo czasu spędziliśmy w stolicy na spacerach, próbowaniu lokalnej kuchni, a czasem na zwykłym lenistwie. Aż obraliśmy właściwy cel podróży, tj. pięknie położone klasztory Norawank (czytaj więcej w wersji angielskiej) i Chor Wirap (wersja angielska). Choć personel hostelu jak zwykle pomógł nam zaplanować wyjazd, to na dworcu, skąd odjeżdżały właściwe busy, okazało się, że bilety zostały wyprzedane (warto więc prosić w hostelu/hotelu o telefoniczną rezerwację)... Korzystając z pięknej pogody oraz faktu niskich ormiańskich cen wynajęliśmy... taksówkę. Uzgodniliśmy przystępną cenę i tak zaczęła się nasza przygoda, podczas której uprzejmy Ormianin zawiózł nas najpierw do klasztoru Norawank, zatrzymując się gdziekolwiek zechcieliśmy, a także wtedy, gdy wcale go o to nie poprosiliśmy. Wprowadził nieco dramaturgii, gdy na odludziu zahamował i wyszedł z auta, aby otworzyć maskę... Podróż jednak udało się kontynuować bez pomocy lawety, co było miłym zaskoczeniem, bo niedziałający obrotomierz oraz stan auta wskazywał na spadek od dziadka.



Odbierz zniżkę na wymianę walut w Walutomacie!

Podróż do Norawanku wiedzie wzdłuż granicy z Azerbejdżanem, z którym Armenia jest w stanie wojny. Część drogi jest osłonięta wysokim nasypem z ziemi (galeria niżej), który ma chronić cywilów przed azerskimi kulami snajperów... (wychyliłem się za nasyp, ale nie widziałem żadnych snajperów). Oba kraje toczą spór m.in. o Górski Karabach, a na dodatek Azerbejdżan jest fizycznie rozdzielony na dwa kraje właśnie przez Armenię.

Pierwszy budynek w kompleksie Norawank wzniesiono w XII w. Charakterystyczne jest położenie świątyni w czerwonej dolinie Amaghu (główne zdjęcie) oraz zabytkowe płyty - chaczkary.

Chor Wirap

Pierwsza kaplica Chor Wirap powstała w VII w. na cześć Grzegorza Oświeciciela (III-IV w.), którego za niezłomną wiarę chrześcijańska trzymano w tym miejscu w lochach przez 14 lat.

W drodze powrotnej mieliśmy niezły ubaw kupując brzoskwinie (o czym niżej), a na finał wycieczki zatrzymaliśmy się przy klasztorze Chor Wirap, którego główną atrakcją okazuje się (nieco kłopotliwe) zejście do lochów, gdzie przez 14 lat trzymano Grzegorza Oświeciciela, bo mu się nie podobało pogaństwo. Ot tak.

Kuchnia ormiańska

Są tu elementy podobne do polskich np. gołąbki w liściach... winorośli. Podstawą tej kuchni jest lewasz, placek z mąki, wody i soli, który trafił na listę niematerialnego dziedzictwa UNESCO. Na degustacje potraw ormiańskich polecam m.in. Tawerny Yerevan, których jest sporo w Erywaniu, a ta przy ulicy Teryan 91 zaprasza również na koncerty muzyki tradycyjnej w godzinach 19.30-23.00. Z win zasmakowało mi Vernashen. Korzystając z faktu niskich cen w tym mieście polecam także Samurai Sushi Bar przy al. Marshal Baghramyan 2, nieopodal hostelu Cascade.

Wróciwszy do stolicy kontynuowaliśmy miejski chillout. I tu wielkie podziękowania dla Gora z CouchSurfingu, który dzielnie oprowadzał nas po Erywaniu i bawił swoim towarzystwem. Co ciekawe, zastrzegł sobie nazwisko, bo ma w planach karierę polityczną. No ale nie wiem, czemu akurat tak sobie wymyślił, bo był grzeczny ;) Co akurat nie musi być regułą. Podróżowanie dwóch europejskich kobiet może być trudne, gdy co chwilę będą zaczepiane przez lokalnych mężczyzn.

Jeśli ktoś miałby za dużo miasta lub kościołów, to może wybrać się nad Sewan, największe jezioro Kaukazu. Lokalne biura podróży organizują też wyjazdy do Górskiego Karabachu. Jednak wbita tu pieczątka do paszportu może utrudnić w przyszłości wjazd do zazdrosnego Azerbejdżanu. Wspomniane biura organizują także tanie wycieczki do Chor Wirap, Norawanku i innych ciekawych miejsc w Armenii.

Z Erywania można także pojechać pociągiem lub busem do Gruzji. Polecam tutaj niezwykły Kaukaz jak też okolice Batumi. My wsiedliśmy w nocnego busa do Batumi właśnie. Był to 2014 r., a trasa prowadziła przez drogę pozbawioną asfaltu, zaś kierowca dziwił się, że poprosiłem go, aby nie palił w samochodzie...

Co ciekawe duża część społeczeństwa obu krajów (jak również Azerbejdżanu) identyfikuje się z Europą. Geografowie są jednak często innego zdania. Jest co najmniej kilka wersji przebiegu granicy euro-azjatyckiej.



Zobacz w Beskidach sowy na żywo!!

Wracając z Norawank, postanowiliśmy kupić brzoskwinie, które były sprzedawane przy drodze przez lokalnych rolników.

Stosunki z Turcją

Jeszcze na początku XXI wieku można było trafić w Turcji do więzienia za użycie słowa ludobójstwo w stosunku do tureckiej masakry Ormian w 1915 r. Na pamiątkę tamtych wydarzeń Armenia obchodzi święto narodowe 24 kwietnia. Aby je zdeprecjonować, Turcja zrobiła psikusa Ormianom i ustaliła w tym dniu własne święto narodowe (z innej okazji).

Ci widząc turystów, na dodatek w taksówce, oferowali ceny, które nie miały wiele wspólnego z cenami sklepowymi. Dlatego nie tylko poprosiliśmy taksówkarza o zakup w naszym imieniu, ale gdy auto podjeżdżało do sprzedawcy...  chowaliśmy się z gracją między siedzeniami...

No i tak to właśnie w tych tanich krajach bywa. Tanio jest, dopóki ktoś nie wpadnie na to, że turystów stać na więcej. I wtedy nie ważne, czy Polak czy Niemiec. Etykieta jest ta sama. Choć trzeba przyznać, że Polacy są tam mile widziani, a czasem można spotkać Ormian, którzy mówią po polsku.

 

Cena noclegu 1 osoby w pokoju 2-os.: Erywań od 9 EUR*

Zalecana długość pobytu: 4-7 dni

Najlepszy okres: czerwiec, sierpień, wrzesień

Transport: samolotem

Polecane filmy: -

Więcej: Wikipedia, klimat, poradnik MSZ (wizy, szczepienia, bezpieczeństwo), przewodnik

* minimalna ocena 7 na 10

Galeria